nav-left cat-right
cat-right

CZY WIERZYSZ, ŻE JEZUS JEST PRAWDZIWIE OBECNY PODCZAS SPRAWOWANIA EUCHARYSTII?

CZY WIERZYSZ, ŻE JEZUS JEST PRAWDZIWIE OBECNY PODCZAS SPRAWOWANIA EUCHARYSTII?

Na to pytanie do czasu mogłam dać jedną odpowiedź. Nie. Dzisiaj czuję uzdrawiającą mnie moc Boga, która sprawia, że moje serce bardzo pragnie otworzyć się na tę Świętą obecność płynącą z Ołtarza. Wiem, że o ile sama z siebie nie mogłabym wzbudzić w sobie takiego pragnienia o tyle sam Jezus przez moc Ducha Świętego uzdalnia mnie do współodczuwania,  do niewyjaśnionej wrażliwości aż wreszcie do wpatrywania się w konsekrowaną Hostię oczami pełnymi łez. Nadal jest mi bardzo trudno pojąć co naprawdę dzieje się na Ołtarzu i jakiego cudu nad cudami jestem świadkiem. Nadal moje serce odmawia przyjęcia momentu przeistoczenia i spotkania się z żywym Jezusem. Brzmi to jak wielki dramat. W rzeczywistości jednak Bóg, który jest miłością odbudowuje we mnie wiarę, obdarza mnie Duchem mądrości i objawienia, aby moje serce poznało Pana na ołtarzu. Aby mogło prawdziwie Go ujrzeć, Jego Świętą twarz i ciało przybite na krzyżu. Wreszcie, aby mogła do mnie dotrzeć prawda o tym, że podczas sprawowania Eucharystii zmartwychwstały Jezus patrzy właśnie na mnie.

Tak naprawdę to Pan Jezus podczas rekolekcji parafialnych zaczął zmieniać moje wnętrze, czyścić je z brudu przyzwyczajenia do niedzielnych mszy świętych, utartych schematów i nawyków. Wlał w moje serce głębokie poruszenie, kiedy mogłam zobaczyć konsekrowaną Hostię przemienioną w żywą tkankę mięśnia sercowego. Ten moment był bardzo dla mnie kluczowy. Po powrocie do domu zaczęłam poszukiwać. Zakupiłam wiele książek dotyczących Eucharystii, czytałam świadectwa osób, które opisywały doświadczenia jakie miały  z żywym Jezusem podczas sprawowania Eucharystii. Dużo także dała mi lektura o cudach eucharystycznych. Bo przecież nie mogę mieć już dłużej zamkniętego serca kiedy czytam wyznania boliwijskiej mistyczki Cataliny Rivas lub gdy dowiedziałam się o cudzie w Lanciano i Świętym obliczu z Manopello. Zaczęła wreszcie rozwijać się we mnie świadomość, że to wszystko dzieje się naprawdę. Jezus Chrystus naprawdę obecny jest podczas sprawowania Eucharystii.

Podczas codziennej modlitwy osobistej rano i wieczorem uczę się więzi z Panem Jezusem. Uczę się przebywać w Jego obecności. Trud modlitwy stał się bardzo lekki i bardzo przyjemny. Intymność jaką przeżywam z Panem Jezusem jest tak wyjątkowa, że ilekroć zbliża się wieczór to wręcz nie mogę się doczekać kiedy będę mogła Go znowu usłyszeć.

Jest to dla mnie bardzo czytelne działanie Ducha Świętego, który wzbudza we mnie to  wielkie pragnienie przebywania z Panem Jezusem sam na sam. I zaświadczam, że On naprawdę JEST. Zdaję sobie sprawę, że budowanie relacji z Panem Jezusem podczas modlitwy osobistej jest mi tak bardzo potrzebne, abym mogła uwierzyć, że Ten który do mnie mówi kiedy się modlę, to ten sam Jezus który przychodzi podczas konsekracji. Bo przecież nie zobaczę Jezusa na ołtarzu, jeśli się wcześniej w Nim nie rozkocham. Jestem pewna, że wytrwała, codzienna modlitwa może zdziałać cuda. Oto słowa Pana Jezusa do mnie w niedzielę wieczorem 23 stycznia 2012 r.:

„[…] Moje słowo leczy przede wszystkim serce, a potem ciało. Pragnę uleczyć osoby, które nie potrafią dostrzec mnie na Eucharystii. Osoby, które patrzą ale nic nie widzą. Ja je widzę i też pragnę, aby one mnie ujrzały. Pragnę uleczyć Ciebie”

A w poniedziałek następnego dnia:

„Zawsze będę w twojej modlitwie. Jestem w niej bezustannie obecny. Przyjdź do źródła mojej miłości. Tym źródłem jest Eucharystia. Jestem tam. Pozwolę ci się tam zobaczyć. Ujrzysz mnie tam żywego, pozwolę doświadczyć ci tam mojej Świętej Obecności. Obecności prawdziwie obecnej. Ujrzysz moją twarz i mnie przybitego na krzyżu. Pozwól mi na to. Objawię ci wszystko w swoim czasie”

Dziękuję i Chwała Panu!

Ania